Zabrali jej dzieci, bo była gruba
Jak to się stało, ze córki (bliźniaczki) Anny Kapeli, zostały jej odebrane?
Anna Kapela, trafiła do szpitala. Ponieważ jest samotną matką i dodatkowo zajmuje się schorowanym ojcem, na czas jej pobytu w szpitalu, dziewczynki trafiły do ośrodka wychowawczego. Po wyjściu ze szpitala 14 listopada 2014 r. przed drzwiami mieszkania Anny Kapeli pojawiło się dwóch policjantów i pracownik MOPS-u, który przedstawił postanowienie z sądu o konieczności zabrania dzieci do ośrodka.
Fragment jego treści brzmiał:
„Z uwagi na sytuację domową – mieszka ze schorowanym ojcem, wypisała się ze szpitala na własne żądanie, nie kończąc procesu leczenia. (…) Matka małoletnich lekceważy swoje poważne problemy zdrowotne. Sytuacja małoletnich dzieci pogarsza się z dnia na dzień. (…) Matka małoletnich nie wypełnia zaleceń kuratora, nie zważa na konsekwencje wynikające z leczenia poważnych chorób, w tym swojej otyłości, wykazując się skrajną nieodpowiedzialnością”.
Co innego wynikało, z zaświadczenia ze szpitala: „stan po leczeniu róży podudzia prawego obecnie jest zakończony (…) Pacjentka bez zagrożeń zdrowotnych dla otoczenia”.
Nie sposób nie zauważyć sprzeczności w tej sytuacji. Anna Kapela uważa, że głównym powodem odebrania jej dzieci jest jej tusza, która przeszkadza w pełnieniu „kompetencji rodzicielskich”.
Matka otwarcie mówi, ze kocha swoje dzieci i jest w stanie dalej się nimi zajmować. Tym bardziej, że dziewczynki są już starsze (mają 6,5 roku) i nie wymagają takiej opieki jak wtedy, kiedy były niemowlakami, a którą wówczas pełniła nad nimi pani Anna. Na razie musi jej wystarczyć możliwość widywania się z dziećmi 4 razy w tygodniu. Ponadto przez te 6 lat, kiedy Anna Kapela wychowywała córki, zdarzało się, że grożono pani Annie np. pracownik MOPS-u pani Urszula K. [bohaterka artykułu nie zdradziła nazwiska] groziła, że dzieci zostaną jej odebrane, jeśli nie zrezygnuje ze świadczeń MOPS-u. Pani Urszula zasugerowała, że „może się do tego przyczynić”, gdyż jej mąż pracuje w sądzie.
Asystent rodziny stwierdził, że kobieta należycie wykonywała obowiązki matki i dobrze zajmowała się córeczkami. Nie zauważyła również, aby dzieci były brudne lub głodne. „Nie widziałam zagrożenia dla dziewczynek”. Sąd nie wziął jednak pod uwagę opinii Joanny Tenderys przy podejmowaniu decyzji o odebraniu córek pani Annie. Co więcej, Joanna Tenderys stwierdziła, że dzieci źle znoszą pobyt w ośrodku, tęsknią za matką.
Czy to zgodne z prawem?
Marek Szambelan, prezes fundacji „Razem lepiej” odpowiada: „To właśnie jest najgorsze, że to wszystko jest zgodnie z prawem. Pracownicy socjalni mają prawo złożyć wniosek o ograniczenie matce władzy rodzicielskiej i dziwię się sądom, że nie zbadają sprawy i w ciągu kilku godzin jest postawienie o zabraniu dzieci. To niszczenie rodziny, niszczenie psychiki dziecka (…) Zabierają dzieci w jeden dzień, a oddają przez 2 lata albo dłużej”
Mężczyzna dodaje, że rodzice są zastraszani, boją się iść do MOPS-u po przysłowiowe „parę gorszy”. W tej sprawie odbył się już protest przed Sejmem. Niestety politycy nie zainterweniowali w sprawie tysięcy rodzin dotkniętych tą sytuacją.