Prowadzone przez hiszpańskiego trenera Jordi Aragonesa siatkarki zasadniczą część sezonu zakończyły na piątym miejscu, potem przegrały ćwierćfinałową rywalizację ze Ślęzą Wrocław 1-2. Rok wcześniej sosnowiczanki były szóste po fazie zasadniczej, ale awansowały do półfinału play off.
Zdaniem Lesiaka wpływ na wynik końcowy obecnego sezonu miała letnia kontuzja liderki i rozgrywającej Jessiki January.
„Po jej powrocie na boisko było widać, że to nie jest ta Jess z poprzedniego sezonu i potrzebowała dużo czasu, by dojść do optymalnej dyspozycji. Wtedy przegraliśmy kilka ważnych spotkań, co odbiło później na naszym miejscu po sezonie zasadniczym. Gdybyśmy byli gospodarzem decydującego meczu ze Ślęzą, może byłoby inaczej i weszlibyśmy do półfinału” – dodał prezes.
Podkreślił, że cieszy się z piątego miejsca także z tego powodu, że zespół dzięki temu po raz drugi z rzędu wystąpi w Pucharze Europy.
„To było dla nas bardzo ważne, by europejskie puchary zostały w Sosnowcu. Jesteśmy też zadowoleni z tej pozycji dlatego, że jest najwyższa w historii po sezonie zasadniczym i do tego z najlepszym bilansem 12-8. Zabrakło nam jednego zwycięstwa, by wejść do czwórki, wcześniej pogubiliśmy punkty z zespołami, z którymi nie powinniśmy tego robić” – ocenił.
Sosnowiczanki w swoim debiutanckim występie w PE trafiły do grupy z hiszpańskim Lointek Gernika Bizkaia i francuskim BLMA Lattes Montpellier. Ich grupowym rywalem miał też być izraelski Ramat Hasharon, jednak z powodu działań wojennych w tym kraju zespół wycofał się z rywalizacji.
MB Zagłębie wyszło z grupy z trzeciej pozycji, a w 1/32 musiało uznać wyższość tureckiego Galatasaray (remis 90:90 u siebie, 65:91 na wyjeździe).
„To było maksimum, jakie mogliśmy osiągnąć przy tym losowaniu. Nikt nie liczył, że będziemy w stanie wyjść z tej grupy. Byliśmy w bardzo ciężkiej sytuacji, musieliśmy wygrać jeden mecz. Udało się, a trener Aragones mógł świętować wygraną z Hiszpankami (70:69), co było fajną sprawą” – stwierdził Lesiak.
Zaznaczył, że nie wie jeszcze, jakim będzie dysponował zespołem w kolejnych rozgrywkach.
„Wszystko zależy od tego jaki będzie budżet, czy będziemy w stanie zbudować drużynę na takim poziomie, jak ostatnio, czy lepszą. A w EuroCup wiele zależy też od losowania. Na pewno nabyliśmy doświadczenia organizacyjnego w tych rozgrywkach. Teraz staramy się zamknąć sezon i trochę się nim nacieszyć, bo plusów było jednak więcej, niż minusów” – powiedział.
Sezon koszykarek został skrócony w styczniu przez PZKosz. ze względu na udział reprezentacji kobiet w kwietniowych kwalifikacjach olimpijskich Paryż 2024 w odmianie 3x3.
„Ta decyzja była bardzo zrozumiała. Pojawiła się szansa olimpijskiego występu naszego zespołu 3x3, trzeba było dziewczynom to umożliwić. Problem z graniem co dwa dni mieli wszyscy, my większy – z racji krótkiej +ławki+. Nie wyszliśmy więc dobrze na tej decyzji, ale może dzięki skróceniu rozgrywek dziewczyny wywalczą awans na igrzyska” – stwierdził.
Wyjaśnił, że zawodniczkom zagranicznym skończyły się kontrakty z klubem, trener ma umowę ważną jeszcze przez rok. Planowanie kolejnego sezonu powinno ruszyć po Wielkanocy.
Na pytanie, czy klubowy budżet wytrzymał start w Pucharze Europy, prezes odpowiedział ze śmiechem, że nie.
„Budżet pękł, ale … pieniędzy wystarczyło. Nie mamy długów, wszystkie płatności zostały uregulowane. W nowy sezon wejdziemy na +zero+. Od tego są prezesi w klubach, żeby w trudnych sytuacjach sobie radzić. I daliśmy radę” – zakończył Lesiak.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ krys/